Wychowywanie dwóch córek oraz budowa domu pochłaniają obecnie Robertowi Burneice większość czasu, jednak w napiętym grafiku dnia wciąż udaje mu się znaleźć kilkadziesiąt minut na trening siłowy. Teraz „Hardkorowy Koksu” skupia się głównie na ćwiczeniach ulubionej partii mięśniowej, która nadal pozostaje jego wizytówką. „Zaliczam biceps, żeby łapa nie spadła poniżej 60 cm” – napisał niedawno na swoim Instagramie.
Niewielu ludzi na świecie może pochwalić się obwodem ramienia przekraczającym 60 cm. W tym elitarnym gronie od wielu lat znajduje się Robert Burneika, który cały czas pieczołowicie dba o to, aby utrzymać ponadprzeciętne wymiary. Wprawdzie sympatyczny Litwin nie trenuje już z tak ogromną intensywnością, jak przed narodzinami córek, ale dość systematyczne wizyty na własnej siłowni Burneika Sports Gym pozwalają mu zachować wypracowywaną latami formę.
Burneika niezmiennie przykłada dużą wagę do treningów bicepsa, a w mediach społecznościowych umieszcza krótkie relacje, dzięki którym można zobaczyć, w jaki sposób dba o tą szybko regenerującą się partię mięśniową. Oprócz standardowego uginania ramion z hantlami czy zginania ze sztangą w pozycji stojącej, triumfator zawodów NPC National Bodybuilding Championships 2010 chętnie ćwiczy na tzw. modlitewniku. Cały trening uzupełnia natomiast kilkudziesięcioma powtórzeniami na maszynach.
„Ostatnio tak naprawdę mało ćwiczyłem, ale będę próbował wracać do hardkorowej formy” – zapowiada Robert Burneika w jednym z ostatnich filmików na YouTube.
Foto wyróżniające: pxhere.com