Po nokaucie w imprezie pseudosportowej Punchdown wylądował w szpitalu na miesiąc. Niestety nie wygrał walki. Polski strongman zmarł w wieku 46 lat.
Artur „Waluś” Walczak był światowym rekordzistą w konkurencji na przejście z dwiema walizkami, każda z nich o wadze 150 kilogramów (tzw. spacer farmera). Całe życie poświęcił sportowi, niestety dosłownie.
22 października trafił do szpitala w wyniku obrażeń, których doznał podczas „pojedynku” slapfightingu. Walka polega na naprzemiennym uderzaniu się po twarzy zawodników, którzy nie mogą wykonywać żadnych uników. Tego wieczora rywalem „Walusia” był Dawid Zalewski. Uderzenie, które zadał ten drugi, okazało się być niezwykle silne. Oficjalną przyczyną zgonu podaną przez rzeczniczkę Uniwersyteckiego Klinicznego Szpitala we Wrocławiu była niewydolność wielonarządowa wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego.