Powszechnie uznaje się kwas D-asparaginowy (DAA) za booster testosteronu dla mężczyzn. Pozwala on względnie szybko zwiększyć masę mięśniową. Jego oddziaływanie może być jednak zdecydowanie bardziej różnorodne.
Kwas D-asparaginowy DAA to istotny dla funkcjonowania organizmu związek chemiczny. Precyzyjne rozłożenie na czynniki pierwsze zostawmy chemikom. My skupmy się na tym, co ważne. A ważny jest fakt, że DAA to aminokwas, który jest wytwarzany m.in. w jądrach, podwzgórzu oraz przysadce mózgowej.
Jego lewoskrętną formę dostarczamy do organizmu poprzez spożywanie białka (mówimy tutaj o żywności, nie czystym białku w proszku). Jego ilość w produktach spożywczych jest jednak dość niewielka, dlatego często możemy zaobserwować gigantycznych mięśniaków, którzy wciskają w siebie tony mięsa. To natomiast prowadzi do innych efektów ubocznych. Mądre głowy stanęły więc w pracowniach laboratoryjnych i wyodrębniły aminokwas, by uczynić z niego suplement diety.
Jest to chyba najpowszechniejsza opinia dotycząca tegoż aminokwasu. Zażycie kwasu D-asparaginowego ma stymulować organizm, aby maksymalnie zwiększyć poziom testosteronu. W efekcie ma to powodować m.in. zwiększenie produkcji plemników, zwiększenie libido, wzmocnienie orgazmu, przedłużenie czasu erekcji.
Przypomnijmy także, że poziom testosteronu jest zasadniczy dla męskiego organizmu nie tylko w kwestiach płciowych. Wzmacnia on wydolność organizmu, poprawia samopoczucie, polepsza sen, zwiększa koncentrację itd.
Ten jakże cudowny suplement może się jednak okazać zdradziecki, zwłaszcza dla młodych organizmów. Gospodarka hormonalna to bardzo delikatna sprawa, pamiętajmy o tym. Nawet niewielka ingerencja weń może doprowadzić do trwałych zmian. Tak jest również w przypadku DAA, który nie tylko może działać odwrotnie, niż oczekiwano (zaburzyć koncentrację, jakość snu itp.), ale może zwiększyć również stężenie żeńskich hormonów w organizmie. Co raczej nie jest oczekiwane u mężczyzn zażywających DAA.
Okazuje się, że niewielka liczba badań – dokładnie dwa – potwierdza skuteczność przyjmowania kwasu D-asparaginowego. Jego rzekome niewiarygodne skutki, które mają być zdrowszą alternatywą dla sterydów, w zasadzie wypromował marketing i PR-owcy.
Wyniki innych badań i eksperymentów często się wykluczały. Dzielono mężczyzn na dwie grupy, jednym podawano DAA, innym wmawiano, że je otrzymują. Czasem wyniki pokazywały u obu grup ten sam poziom testosteronu, czasem wręcz zaniżenie. Aktualnie jednak przyjmuje się, że kwas ten prowadzi do rzeczywistego, choć niewielkiego zwiększenia stężenia testosteronu w organizmie. I na tym w zasadzie jego reklamowane działanie się kończy.
Sam kwas nie oddziałuje jednak tylko na testosteron. Jego działania są znacznie szersze. Zacznijmy jednak od tego, że jeśli ktoś cierpi na zaburzenia seksualne (np. erekcji), to rzeczywiście skorzystanie z kwasu może być dobrym rozwiązaniem.
Ponadto DAA poprawia koncentrację oraz pamięć, przenosi sygnały nerwowe między przekaźnikami. Interesujące jest natomiast połączenie DAA z NMDA. Pozwala to wytworzyć kwas gamma-aminomasłowy (GABA), który pozwala radzić sobie np. w stresujących sytuacjach.
Zdjęcie główne: Outlook Photography and Studio/unsplash.com